17
w stosie książek
ze zlikwidowanej biblioteki
znalazłem tomik wierszy
kiedy w domu
siadłem z filiżanką kawy
aby nacieszyć się Słowami
z książki wypadła
pożółkła
karta biblioteczna
autorka tytuł
numer katalogowy
dużo pustego miejsca
na liście wypożyczających
była tylko jedna pozycja
nie wiem
i nigdy się nie dowiem
kim był
tajemniczy czytelnik
o numerze 17
ile miał lat
co robił w życiu
czy był mężczyzną czy kobietą
czy miał psa albo kota
albo cały parapet kaktusów
czy był w wieku moich dzieci
czy moich rodziców
jak zarabiał na życie
gdzie najchętniej spędzał wakacje
co jadał na obiad
i czy lubił wędrować
jakiej słuchał muzyki
ilu miał przyjaciół
o czym marzył
i czy marzenia się spełniły
wiem tylko, że wypożyczył ten tomik
czwartego października
i zwrócił go
trzeciego listopada
(…którego roku?…)
więc chyba
lubił poezję
(bo przecież Niektórzy Lubią Poezję)
wiem że trzymał w rękach
te same kartki
czytał te same wersy
i może (…może…)
też się nad nimi uśmiechał
w taki sam jesienny wieczór
nigdy go nie poznam
tylko słowa
czytane na tych samych kartkach
w różnym czasie
łączą nas
dwóch przedstawicieli
wymierającego gatunku